piątek, 28 września 2012

Przyjaciółka pocieszy, przytuli, klimakterium wypomni:)

Z serii "Fejsbukowe opowieści":

O:      (..) Czy trzeba ci może w czymś pomóc?
B:      Tak! Jak najbardziej! Trzeba u mnie być!!!! Cholera! A ty jesteś nieuchwytna jak chomik na hektarowym ściernisku.
O:     "Wystarczy być"...Ja jestem uchwytna i serio pytam, czy ci w czymś pomoc???
B:      No to ci mówię, że tak. Bywaj u mnie. Wpadaj bez zapowiedzi. Pójdźmy na kawę. Pogadajmy. Doceniajmy zwykłe rzeczy, bo się utopię we własnej rozpaczy.
O:      Moja babcia mawiała, że lepiej tonąć w rozpaczy niż głupocie. A utopić się nie da rady, kończyłyśmy SN (Studium Nauczycielskie - przyp. mój) z nauką pływania włącznie. No i jak znasz prawo Archimedesa, jak takie dwie jak my zaczniemy tonąć - to będziemy mało wiarygodne. Znowu sobie żartuję ale to sposób na to  życie pieprzone.
B:       A ja, myślisz, że pomimo wszystko potrafię zachować powagę? Pękam ze śmiechu i popadam w rozpacz i tak w kółko.
O:      A może my klimakterium mamy? Bo faktycznie na to trzeba ludzi. A ja głupia zostawiłam ludzi gdzieś het daleko - tylko się pilnowałam, żeby od samej siebie nie uciec - od swoich myśli. A to był błąd, nie potrafiłam wrzucić na luz. Pielęgnowałam swoje zmory jak storczyki na parapecie. No i urosły...
B:      No to masz dobrą rękę do kwiatów. Zawsze to coś, o co warto się zahaczyć, jak już wszystko inne  zawiedzie.
O:     Nie rękę, a nawóz. Kurcze, znowu o gównie:)...
B:      Przyjedź, odżywko ty moja kompostowa.
O:      A ino, kobieto, przyjadę. Uścisnę cię tak, żeby ci ta cała rozpacz uszami wyciekła.
B:      To niedobrze, bo rozleje się na otoczenie, a tego byśmy przecież nie chciały.
O:      Ciecz paruje w ciepłej atmosferze.
B:      Ale wykwity pozostają od szybkiego parowania. Weź domestos.

Przyjechała. Wzięła. Przywiozła. Pogadała. Wysłuchała. Pocieszyła. Pośmiała. Poutyskiwała. Pojechała.
Można dalej żyć przez jakiś czas:)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz