sobota, 29 czerwca 2013

Skaranie boskie z tą Polką

- Ok, spotkam się z tobą. Ale nie będziesz się chciał od razu całować ani nic z tych rzeczy? Bo wieszszszsz, faceci to tylko o jednym...
- Nie, skądże znowu?!!!! Przysięgam na wszystkie świętości!
- No to szkoda :)

wtorek, 25 czerwca 2013

Cząstki elementarne

Oglądałam  sztukę w procesie -  przez godzinę, która była najbardziej kolorowym  momentem moich ostatnich dni.

W sesji udział wzięły:
różowe trampki - moje
rower - bo rower to jest świat
pozostałe akcesoria - należące do artysty
podwórko - świdnickie, moich przyjaciół. Mam nadzieję, że te kolory zostaną po wsze czasy.























poniedziałek, 24 czerwca 2013

Jego elokwencja a moja erudycja?

Wiem, nie powinnam tego cytować, ale ja po prostu nie mogę się powstrzymać, gdy On mi pisze tak:

"O markach samochodów wiem tyle, co ty, oczywiście z przyrodzoną percepcyjną
redukcją wariantów chromatycznych. 
Chociaż pewnie tak jak ty rozróżniam też

samochody zatankowane od niezatankowanych, oraz takie, które jeszcze jeżdżą, od
takich, które już nigdy nie ruszą. Przy czym to ostatnie rozróżnienie jest
zwykle a posteriori, a prawie nigdy a priori."


I co ja mam odpowiedzieć na takie COŚ, jak ja tego nie rozumiem? K..wa! 
Zauważam tylko, że interpunkcja  bez zarzutu.  

Ale to jeszcze nic, bo potem było tylko gorzej:

"Natomiast z herbat w górskich schroniskach najbardziej smakuje mi ta, którą
wypijam tuż po tym, jak się rozmyślę tuż przed tym, zanim wyjdę z domu."

O materdyjo!!! Bardziej skomplikować się nie dało? Hę?
Lubi tę herbatę w końcu, czy dzie-tam? Bo to przecież może kiedyś zaważyć na dalszej znajomości. I  będzie potem mi wypominał, że przecież mówił, tylko że może ja nie słuchałam nazbyt uważnie. Wietrzę więc w tym jakiś podstęp. Nie wiem, czy słusznie.

Po co mi taki stres?! 
Chyba mu jednak powiem, że nie mam czasu w tym tygodniu, bo się umówiłam z kosmetyczką i że zgubiłam słownik wyrazów obcych, tylko nie wiem, jak byłoby bardziej przekonująco:
czy że się umówiłam z kosmetyczką zaraz po tym jak zgubiłam słownik, czy też może tuż przed, bo to może stanowić różnicę, której ja być może jeszcze w tym momencie nie bardzo pojmuję, ale gdy rozpatrzę wszystkie za i przeciw, mając również na uwadze ewentualne prawdopodobne, choć mało wiarygodne na razie przy założeniach początkowych i równocześnie niekonieczne przecież dla sensowności całej tej sytuacji wnioski a posteriori lub a priori i nie przesądzające przecież w każdym razie o skuteczności takiego a nie innego postępowania czy też rozumowania - jak kto woli! 

No więc co mu odpowiedzieć, bo puścić kantem szkoda byłoby choć bez jednej kawy?  Przecież  to być może wartościowy człowiek jest poza tym wszystkim, że gadamy w różnych językach.

Jakieś propozycje? Tylko takie, wiecie, żebym to zrozumiała i zapamiętała...
Max pięć słów, w tym żadnego na "k" ani na "p", choć te cisną mi się w  pierwszej kolejności.

To tymczasem, borem lasem, idę sobie poprzeklinać do wanny. Jak człowiek!

Łączę wyrazy szacunku
Wisława Szymborska




niedziela, 23 czerwca 2013

Faceta niemowy potrzeba statystycznej Polce

A on mówi do SP:
- Ja też rozróżniam kolory. Zwłaszcza czerwony!

No to SP się pyta:
- Ale który czerwony: burgund, tycjan, cynobrowy, koralowy, marchewkowy, sygnalizacyjny, bordowy? Bo nie wiem...

Na to on:
- Hmm. Mężczyźni postrzegają kolory jako klasy abstrakcji. Drobne różnice w odcieniach są zauważalne, ale dla istoty koloru drugorzędne. Męski podział na kolory jest równie syntetyczny, jak podział świata na Dobro i Zło... z tym, że kolory są trzy. Plus metalik oczywiście.

Co z kolei aż prosiło się, aby Polka zripostowała:
- Twój podział na kolory mnie przekonuje, bo to jest podobnie jak z moją systematyką samochodów. Są ciężarowe, osobowe i autobusy. W obrębie tych klas są jeszcze odmiany: czerwona osobówka, srebrna osobówka i osobówka mojego taty*.  Dla mnie to osobne marki.

Jak tak dalej pójdzie, Polka Statystyczna wszystkie swoje randki przegada o rzeczach, na których się kompletnie nie zna i na tematy, które jej kompletnie wiszą i powiewają. A jak już wszystko dokładnie obgada, zacznie się całować ...  w następnej dziesięciolatce. Paranoja jakaś!

_______
* W tę ostatnią markę wliczają się wszystkie czarne kombiaki z takim srebrnym CZYMŚ. Na wszelki wypadek macham z daleka do każdego  wozu spełniającego powyższe warunki, ażeby się tata nie obraził, że go nie zauważam, czy coś.

niedziela, 16 czerwca 2013

Eureka!!!

Podczas prac remontowo-budowlanych wykonywanych własnym (czytaj: moim własnym) sumptem, odkryłam pewną zaskakującą prawidłowość:

Główka gwoździa powinna być mniejsza niż wieszadełko na obrazku, który ma się zamiar na tym gwoździu powiesić!!! 

No, pomyślałby to kto??

Ja się w sumie powinnam znać na temacie. W końcu wychowałam się na budowach. Mama i tato to budowlańcy.  Tematem nasiąkałam więc jeszcze w wieku prenatalnym.  A po latach okazało się, że  z rodzicielskiego fachu  nauczyłam się jedynie kląć po budowlanemu. Jak na razie!

Aż tu dziś proszszszsz...
Sprawa gwoździa mi wypłynęła.
Opublikuję odkrycie w jakimś branżowym piśmie i wreszcie zostanę bogata.

piątek, 14 czerwca 2013

No, umówmy się...

... że określanie kierunków to sprawa indywidualna dość.  Tak mu dziś zasunęłam.

Więc gdy on pyta, czy ten budynek jest po prawej czy po lewej stronie, to ja mu mówię, że to zależy, od której strony i w którą stronę się patrzy. Bo tego się nie da przecież tak jednoznacznie określić i zakładać, że ten drugi w lot to pojmie.  Potrzeba jakiegoś punktu odniesienia.

A on mówi, że nie rozumie.


Więc gdy tylko widzę, że on marszczy brwi, łapie się za głowę i błagalnym głosem wzdycha: "Kobito, a czy nie można prościej?", to ja mu mówię, że chyba jednak nie można.
Bo przecież skoro wszystko jest względne na tym świecie, to i kierunki przecież są również względne. To co raz jest po prawej stronie, innym razem jest po lewej. No, nie jest tak?
Zależy przecież co określamy względem czego. Przecież nic nie jest zawieszone w próżni. Wszystko jest uwikłane w jakiś tam system zależności.

A on...
mówi...
"nie rozumiem"
i dodaje
"jeszcze bardziej".

No to jak mu to wytłumaczyć, żeby  nie zagmatwać jeszcze bardziej*?

Przecież ja kobietą tylko jestem.
W dodatku blondynką.
Taka pieprzona kumulacja.
Przecież ja się nawet na parkingu potrafię zgubić.
Pod Tesco.

_______________

*  "Jeszcze bardziej" zbija dziś kapitał, gdy rozmawiamy o kierunkach. To oczywiście jest dla mnie niezrozumiałe, bo to co przed momentem było "jeszcze bardziej" przy zmianie perspektywy może oznaczać "jeszcze mniej".  To się rozumie samo przez się.

środa, 12 czerwca 2013

Ups, sorki...

Wiecie jak przepraszają mężczyźni? A no na przykład tak:

Kiedyś Donald Tusk miał przeprosić świętej pamięci Lecha Kaczyńskiego.
Zadzwonił więc do jego brata Jarosława i spytał:
- Halo, czy to Lech Kaczyński?
- Pomyłka! Tu mówi Jarosław - padła odpowiedź.
- Aaaa,  to przepraszam.

No i co? Przeprosił? Niby przeprosił.
Niby...

A my co?
Głaszczemy, przytulamy, spuszczamy oczy, szepczemy, mruczymy  do ucha, wydymamy dolną wargę, zaplatamy palce w zakłopotaniu.  Przepraszamy na wszelki wypadek, nawet jeśli to nie była nasza wina.

Bo przecież korona nam z głowy  nie spadnie.
A nawet jeśli spadnie, jest dobry pretekst, żeby się schylić. A my przecież ładnie wyglądamy, gdy się schylamy, więc niech ta korona nam spada choćby co chwilę.

Świat jest piękniejszy, gdy jest za co przepraszać.
I się zaraz pogodzić.

______

Moja córka za to jest facetem. Od kołyski.  Ze sposobu przepraszania tak wnioskuję.
Tak coś czułam, że ktoś mnie zrobił w konia zwyczajnie.

wtorek, 11 czerwca 2013

Mniam...

Znowu wyprzedaję. Kto chętny na słodkości?
Dziś kuchnia poleca:

1) solidną bawełnę o gęstym splocie, całkowicie nieprzejrzystą, w kolorze białym z nadrukiem słojów ze słodyczami

dwa kawałki: 2,30 i 2,50 mm




2) ryciny vintage - solidna bawełna, równiutki splot, tło jaśniutkobeżowe, nadruk to kolaż wszelakich vintage'owych motywów - jeden kawałek 1,40 mb




3) rude róże - gatunek jak wyżej, z niewielką domieszką sztucznego włókna, tło białe,

jeden kawałek - 1,70 mb



4) wonne piwonie - tło jaśniutkopopielate, nadruk dużych piwonii w kolorze białym i różowym, gatunek jak wyżej

dwa kawałki po 1,60 mb



Ktoś chętny? Proszę o info na mail.

niedziela, 9 czerwca 2013

10 minut

- Przecież my nie jesteśmy próżne.
- Przeciwnie. Jesteśmy bardzo próżne. Zależy nam na akceptacji osób, na których nam nie zależy - powiedziałam do niej, malując oczy od dziesięciu minut. Jasny cień od wewnątrz. Ciemniejszy  od zewnątrz. Teraz śmielej na górnej powiece, niż kiedyś. Konturówka pod dolną linią rzęs. To otwiera oko. Tusz dwa razy. Te sprawy. Przed lustrem.




dziennie - 10 minut    
tygodniowo - 70 minut    
miesięcznie - 300 minut
rocznie - 3600 minut = 60 godzin
wyłączając te dni, kiedy mi się nie chce. A rzadko to jest...
Można by w tym czasie dziesięć razy zajechać do Sanoka.

sobota, 8 czerwca 2013

O matko, przepadłam...

Nawet trudno mi to skomentować.
Zakochałam się w chłopakach na pewnym koncercie we wrocławskim klubie, na który nie chciałam nawet jechać. Wtedy. A tu taki prezent. Aż grzech się nie podzielić.
Z Wami.


Kiedyś nauczę się angielskiego i przetłumaczę ten tekst.
Kiedyś...
Na pewno.

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Bieg rzeźnika na zarżnięcie

Moje dziecię będzie się sprawdzać.  Ma chęć sponiewierać swoje ciało w błocku, narazić golenie na siniaki, a ramiona na pastwę insektów.  Na razie łapie formę. A łapanie formy potrwa ze dwa-trzy lata - jak mówi młodzian. Bo i bieg wymagający. Trudny. Najtrudniejszy z trudnych. 

Wyścig odbywa się w Bieszczadach. Do pokonania jest prawie 80 km trasy w czasie od wschodu do zachodu słońca (w sumie 16 godzin).  Łatwo nie będzie; o punktowanych miejscach można zapomnieć. Ale przecież nie o nagrody tu chodzi, a o siebie sprawdzenie  w trudnych warunkach i przy ekstremalnym wycieńczeniu. I o sam udział przecież.

Choć zdobycie nagrody - rzecz również kusząca. A regulamin ich przyznawania niezwykle przejrzysty. Normalnie, jakbym czytała własne teksty. Sami zobaczcie:

(fragment regulaminu ukradłam ze strony organizatora biegu: ----> O STĄD!)

1. Po zakończeniu zawodów zostanie ustalona przez Organizatorów pewna liczba naturalna p.
2. Jeżeli zawody ukończy n drużyn, wtedy kolejne nagrody będą przyznawane: zawodnikom z p-tej drużyny na nieoficjalnej liście wyników, zawodnikom z drużyny o p miejsc dalej, zawodnikom z drużyny o kolejne p miejsc dalej (czyli z 3p-tej drużyny), itd. W przypadku gdy numer nagradzanej drużyny miałby przekraczać n, wtedy odejmujemy n i odliczamy dalej. Operację powtarzamy aż do wyczerpania puli nagród.
3. Nagrody przysługują wyłącznie osobom, których reprezentant drużyny będzie obecny na uroczystym zakończeniu zawodów w Cisnej i odbierze nagrodę. Na zgłoszenie chęci odebrania nagrody, uczestnik ma 10 sekund od momentu wyczytania nazwiska.
4. Uczestników zabawy prosimy o kontrolowanie na bieżąco tej skomplikowanej procedury gdyż późniejsze reklamacje nie będą uwzględniane :)


Hmm... Coś mi rozum podpowiada, że nagród będzie w ciul, ale szans na ich zdobycie ni ch..ja.   Perliście!!!!

sobota, 1 czerwca 2013

Z cyklu: Polka statystyczna jest zaradna

Oto patent Polki na mocowanie gumowego węża od pralki, który jej z wanny notorycznie wylatał, przez co Bet systematycznie zalewała sąsiada. A sąsiad  ekspresyjnie dawał upust emocjom i Polce było nieraz przykro, bo przecież to niechcący...

Za takie wnioski racjonalizatorskie dostała Polka pewnie kiedyś dyplom renomowanej wyższej uczelni technicznej. Na wszelki wypadek nie zdradzimy której, bo jej jeszcze zabiorą. 

Proszę zwrócić uwagę na finezyjny splot dwukrotnie nawiniętą gumką recepturką.


Plan ogólny:


Detal: