poniedziałek, 8 lipca 2013

I dlatego lubię mówić z tobą*

Polka Statystyczna narzekała na brak kondycji, to teraz kondycję ma jak dzwon.  Jeździ codziennie po 30 km. No, może za wyjątkiem tych dni, gdy leje, albo gdy... no wiecie. Poza tym zawsze.

W ubiegłą niedzielę podobnie,  z tym że gdy już Polka miała zawrócić w stronę domu, stwierdziła, że w zasadzie to ona zmęczona jeszcze nie jest, a w niedzielę nic ją do domu nie goni. A że Polka znana jest z błyskawicznych i nie do końca przemyślanych decyzji, zmieniła kierunek jazdy i pchnęła brykę w kierunku na Krzyżową.

Ba! Jeszcze żeby ciało chciało nadążyć za myślą szybką jak błyskawica. A tu doopa!
Po czterdziestu km ciało powiedziało: "dość" i trzeba było choć na chwilę zalec na najbardziej reprezentacyjnym trawniku w tej części województwa.

Leży więc Polka na trawie. Medytuje. (Obok niej rower - też leży. Nie medytuje.  Bo to rower jest tylko przecież.)
I skoro poczuła już Polka, że ma tyle punktów stycznych z Matką Ziemią, to sobie z nią pogadać od serca zechciała:
- Mam dla Ciebie propozycję: ja Ci oddam swoje zmęczenie za free, a Ty mi dasz energię. Pójdziesz na taką wymianę?

Ale Ziemia nie odpowiedziała nic, czym dała do zrozumienia Polce, gdzie tak naprawdę ma jej propozycję bilateralnych kontaktów handlowych. Za to usłyszała SP ciche kroki - tak ciche, jak tylko mogą być czyjeś  kroki na trawie. Z powodu tej niepozorności nie chciało się nawet SP oczu otworzyć, żeby spojrzeć, kto to tak nadchodzi cichaczem. Namacała tylko dłonią rowerowe koło, aby sprawdzić, czy nikt jej jeszcze bolida nie podiwanił.

- Posuniesz się? - usłyszała nagle Polka.
Zlustrowała szybko 10-hektarowy trawnik**, na którego środeczku się uwaliła chwilę temu w celach odpoczynkowych. Trawnik dalej jednak pusty się wydawał, jakim go chwilę wcześniej zastała SP. Potem zlustrowała kierunek, z którego nadchodził głos ów.

- Ok, posunę - odpowiedziała SP i przesunęła  swój umęczony tyłek o pół metra na prawo, aby zrobić miejsce... trzem rowerzystkom.
Już wiedziała, że po takiej zaczepce będzie miała o czym z rowerzystkami rozmawiać.

Gadały 3 godziny. Bez przerwy!


_____________________

*  Szybki quiz: Kto tak zaśpiewał?
A że jest późno i wszyscy są zmęczeni, no i żeby nikt nie miał  ochoty upominać się o nagrodę,  odpowiem od razu.



** A trawnik w Krzyżowej wygląda tak. I swym rozmiarem robi wrażenie. Naprawdę :)


5 komentarzy:

  1. W pirwszej chwili przeczytałam że przysiadlo się trzech... rowerzystów1! Z tymi to byś pogadała !! :-) .Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, rowerzystki; pogaducha z rowerzystami to dopiero byłoby wyzwanie :)

      Usuń
  2. nom fajnie z tym rowerkiem, trawnikiem i całą resztą....
    mój rower od 7 lat bez koła wisi w piwnicy i naprosić się małżonka nie moge o naprawę... więc zazdroszczę swawoli rowerowej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małżonek do swawoli rowerowej nie jest niezbędny. A jak roweru naprawić mu się nie chce, zaraz się jakiś sąsiad do pomocy znajdzie. Świat nie lubi próżni :)

      Usuń
    2. I tu zgodzę się z przedmówczynią. Ja swój naprawiam sama bo na pana męża mogłabym czekać wieczność. Gdyby nie totalne upieprzenia lipcowym świętem sianokosów pewnie nie pokazywałabym się w domu i nie zsiadała z roweru. Może nadarzyłaby się okazja wreszcie z kimś porozmawiać. Choć na tym pustkowiu- wątpię.

      Usuń