piątek, 25 kwietnia 2014

Rustykalnie

Len jest fajny, bo się dobrze "nosi". Oczywiście jak już się go porządnie wyprasuje. Ale zanim to nastąpi, to... ech...










piątek, 18 kwietnia 2014

Na święta...

Zamysł Wielkiego Tygodnia jest taki, aby był to czas zadumy, ale też i świeżej, wiosennej radości. Ale czy jest taki w istocie? Dla  mnie nieszczególnie.
O ile o tę zadumę nie jest trudno, to już z tą radością bywa różnie. Zbyt skupiona na co najmniej poprawnym odstawieniu tańca ze sklepowym wózkiem oraz gimnastyki przy piekarniku, zbyt zmęczona po przedświątecznym wymiataniu tych kątów mieszkania, które pomija przy zwyczajnym sprzątaniu, zapominam czasem o tym, co w Wielkanocy jest najważniejsze. 

W tym roku postanowiłam sobie więc, że będzie inaczej. Bedzie mniej strojnie, mniej wystawnie, mniej różnorodnie na stole. Nie będę za to zasypiać przy śniadaniu, będę cieszyć się rozmową z rodziną i spacerem z zieleni, która w tym roku jest już tak soczysta i pachnie tak intensywnie, jakby chciała oszaleć ze szczęścia. Drożdżowa baba, pomimo iż dziadek cukiernik w grobie się przewróci, nie będzie tym razem śniadaniową celebrytką. Kupię gotową w cukierni. Pascha zechce wybaczyć, że ser będzie z wiaderka.  Jaj ufarbuję tylko tyle, ile będzie osób przy śniadaniu. Zrezygnuję z większości dań, które wypadało wykonać, bo zwyczaj tego wymaga, ale których  po żurku i białej kiełbasie nikt nie miał ochoty nawet powąchać.  Spróbuję zachować twarz i dobry humor w obliczu konfliktu mojego instynktu samozachowawaczego i bezwględnej tradycji, której przez ostatnie lata pozwoliłam wejść sobie na głowę.

Postaram się również znaleźć  czas na to, by pogładzić rękę mojej mamy, powspominać naszych dziadków, pośmiać się głośno z dzieciakami, przejąć się śmiercią Marqueza i chaniebnymi atakami hejterów na Agatę Passent, spróbować cieszyć się z sukcesów naszych studentów w konkursie NASA , ale też zrozumieć  istotę historii zamknięcia kościoła w Jasienicy, zająć stanowisko w kilku spornych kwestiach, które pomijam w codziennym życiu, odważyć się wyrazić kilka odważnych tez i podjąć się ich obrony. To będzie ważne w czasie tegorocznych świąt. To postanowione!



Mili Moi, korzystając z mojej obecności tutaj chcę złożyć Wam życzenia spokoju w te święta, radości z rodzinnych rozmów przy stole, wielu powodów do satysfakcji i niewielu  do wstydu lub myślenia w rytm słów "no i gdzie tu sprawiedliwość?!" Życzę, abyśmy mieli ochotę i odwagę zastanowić się nad rzeczami, nad którymi zastanawiać nam się zwyczajnie nie chce lub nie kalkuluje. Bo - jak napisał mistrz, kóry nas dziś opuścił: "Najdłuższego i najużyteczniejszego życia starcza li tylko na to, aby nauczyć się żyć."
Żyjmy powoli.
Za to soczyście...
Takie są moje życzenia na Święta - dla siebie samej i dla Wszystkich Was.

czwartek, 17 kwietnia 2014

A Pan Marcin...

A pan Marcin (Mąż Żony Pana Marcina Z Poprzedniego Postu) zarzuca, że do ładu z PS dojść nie może i że PS zmienna jest jak pogoda, bo raz pisze i  gada zbyt dużo, innym razem za mało i za rzadko.

Logicznie rzecz ujmując toki rozumowania mogą być dwa:
albo panu Marcinowi trudno dogodzić,
albo Polka Statystyczna rzeczywiście jest zmienna jak pogoda.

Tylko że u kobiety taka zmienność to nie wstyd, podczas gdy w drugą stronę to nie działa.

Gdy pogoda zmienna zaczyna być jak kobieta, wiesza się na niej psy.
Biedaczka!






sobota, 5 kwietnia 2014

S-Z-A-R-Y

Powiedzieć, że ten len jest szary, to jakby nic nie powiedzieć. On jest straszliwie Szary.
Szaro-szary! Cudownie antracytowy...

Pani Malwina lubi, gdy jest taki.










piątek, 4 kwietnia 2014

Prawda!

No, normalnie jest coś w tym, że jak się dobrze myśli, dzieją się życiu dobre rzeczy :)